Ciąg dalszy norweskiej przygody. Część II.
Drugi dzień w Skandynawii zaczęliśmy leniwie. Odczuwaliśmy nieco podróż oraz wspinaczkę na Kjerag (Kjeragbolten).
Na dziś zaplanowaliśmy zobaczenie Preikestolen (Pulpit Rock) – skalnej półki zawieszonej nad Lysefjordem.
Płaski wierzchołek o wymiarach 25 x 25 metrów w lokalnej tradycji nazywany jest – Hyvlatonnå, co w tłumaczeniu oznacza ambonę.
Nadszedł czas opuścić Sandnes. Około 9:00 zrobiliśmy zakupy w pobliskim markecie Kiwi i ruszyliśmy w kierunku oddalonej o 25 kilometrów, przeprawy promowej w Lauvvik. Za przepłynięcie na drugi brzeg do Oanes zapłaciliśmy 119 NOK.
Godzinny kursowania i cennik:
https://www.norled.no/en/maps-and-schedules/ferry/rogaland/
Lysefjord Bridge.
Rejs trwał niecałe pół godziny. Zmotoryzowanych turystów na pokładzie było wielu. Po dobiciu do brzegu okazało się, że ich cel pokrywa się z naszym.
Gęsiego, pojazd za pojazdem, dojechaliśmy do parkingu przy Preikestolen. Na dolny (główny) parking zostały skierowane autokary, my natomiast zaparkowaliśmy na wyższym tarasie, postój kosztował nas 250 NOK.
Ruszyliśmy. Wejście na szlak znajduje się w tym miejscu.
Liczyliśmy się z tym, iż o tej porze ruch na tej trasie będzie ogromny, ale że aż tak?!
Mieliśmy wrażenie, że 300 tys. turystów odwiedzających to miejsce rocznie, szło razem z nami.
Podejścia tworzą kamienne schody.
Swoją cegiełkę do popularyzacji Preikestolen dołożył Tom Cruise. To tutaj kręcono wiele scen do kinowego hitu – Mission Impossible: Fallout. Nawiązując do tytułu filmu, naszą „misją niemożliwą” zdawało się przeciśnięcie przez ten tłum turystów.
Trasa była zdecydowanie mniej wymagająca o tej prowadzącej na Kjerag. To jednak nie oznacza, że należy ją lekceważyć.
„Patrz japonki” – krzyknął w pewnym momencie Tata. Azjatów było rzeczywiście wielu, ale w tym przypadku chodziło o obuwie jednej z kobiet wspinających się na Pulpit Rock. Można? To było jednak niczym w porównaniu ze sporą ilością miłośników nordic walking. Ich kijki często zahaczały o pozostałych piechurów. W niektórych przypadkach ostre zakończenia sprzętu, klinowały się między kamieniami, czy zamieniały w szwajcarski ser drewniane elementy trasy. Momentami wbijały się na tyle głęboko, iż powodowały efekt wystrzału niczym z procy.
Czterokilometrowa wędrówka na „Półkę” zajęła nam około 1,5 godziny. Po wejściu na „Ambonę” warto wspiąć się jeszcze nieco wyżej by móc podziwiać Preikestolen i Lysefjord w pełnej krasie. Panorama z piątego (604 m n.p.m.) co do wysokości klifu w Europie robi ogromne wrażenie.
Czy Preikestolen runie?
W maju 2017 r. roku po raz pierwszy od 22 lat zarejestrowano zmiany w ruchu skalnym „Półki”. Widoczna na poniższym zdjęciu szczelina (przechodzi wszerz), powiększyła się o około 2-3 milimetry. Jak zapewniają naukowcy, ewentualne runięcie Pulpit Rock do wód Lysefjordu nie grozi, ale dla wszelkiego bezpieczeństwa pęknięcie jest stale monitorowane.
Po zejściu ruszyliśmy w kierunku Tau, skąd promem popłynęliśmy w kierunku Stavanger.
Cdn.
Część 1 – Nie taki Kjerag (Kjeragbolten) straszny jak go malują
Część 3 – Plażowo – kryminalne Stavanger